Pascal Pascal
405
BLOG

Tu w Polsce miały spaść bomby atomowe

Pascal Pascal Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

Bartosz Węglarczyk2015-12-24

 

Boeing B-47B Stratojet Strategicznego Dowództwa Lotniczego USA podczas lotu treningowego w 1954 r. z doświadczalnymi silnikami rakietowymi© Wikimedia: Stahlkocher Boeing B-47B Stratojet Strategicznego Dowództwa Lotniczego USA podczas lotu treningowego w 1954 r. z doświadczalnymi silnikami rakietowymi

Armia USA po raz pierwszy w historii ujawniła plany bombardowań nuklearnych z czasów zimnej wojny. Gdyby weszły w życie, Warszawa, Poznań i kilkanaście innych miejscowości w Polsce przestałoby istnieć.

Dzięki staraniom amerykańskiego NGO-su akademickiego National Security Archive (NSA) Pentagon ujawnił ściśle tajne opracowanie pt. “Studium Wymagań Broni Nuklearnej Strategicznego Dowództwa Lotniczego na rok 1959”. To jedyny tego typu dokument ujawniony nie tylko w historii USA, lecz wszystkich mocarstw nuklearnych.

Dokument ten jest zbiorem 1,2 tys. celów w krajach bloku wschodniego i w Chinach, jakie amerykańskie lotnictwo strategiczne miałoby zbombardować przy użyciu bomb nuklearnych w razie wybuchu III wojny światowej (w 1959 r. nikt nie miał jeszcze balistycznych rakiet międzykontynentalnych, więc broń nuklearna mogła być przenoszona jedynie przez bombowce).

Każdy cel ma swoją kategorię priorytetu, każdy cel ma też przypisany odpowiedniej wielkości ładunek nuklearny.

Najwyższe priorytety mają bazy lotnicze w ZSRR, gdzie w latach 50. stacjonowały radzieckie bombowce strategiczne. Każda strona zimnej wojny planowała szybkie uderzenie, by uniemożliwić lub ograniczyć przeciwnikowi odpowiedź przy użyciu broni atomowej.

Po zniszczeniu lotnictwa ZSRR oraz ich sojuszników w kolejnych nalotach nuklearnych Amerykanie chcieli zniszczyć infrastrukturę transportową i energetyczną państw Układu Warszawskiego. Stratedzy Pentagonu zakładali, że w przypadku tak wysokich strat w infrastrukturze i ludziach Sowieci zrezygnują z dalszych działań wojennych.

W samej Moskwie studium wylicza więc 180 celów, w tym 12 lotnisk. Pod względem ilości celów na drugim miejscu znajduje się Leningrad (dzisiejszy St. Petersburg), w którym amerykańscy planiści naliczyli ponad 140 celów.

Do zbombardowania obu tych miast oraz wielu innych celów w ZSRR Amerykanie mieli zamiar użyć broni termonuklearne bardzo dużego rażenia. Autorzy studium wspominają nawet, że lotnictwo USA powinno posiadać bomby o sile kilkaset razy większej niż bomba zrzucona na Hiroshimę (nigdy jej nie zbudowali, a największą bombę w historii przetestowali w latach 60. Rosjanie, była 400 razy większa od tej w Hiroshimie).

Pentagon utrzymał do dziś jako ściśle tajne szczegółowe dane dotyczące tego, jakie bomby miały spaść na które cele. Jednak we wstępie planiści lotnictwa USA podkreślają, że w krajach poza ZSRR należy używać bomb mniejszego rażenia, by ludności tych państw dać do zrozumienia, że są traktowanie inaczej niż ZSRR. Bomby mniejszego rażenia oznaczały ładunki wielkości tego użytego w Hiroshimie lub nieco większe.

Na liście celów znajduje się 17 obiektów w Polsce. Są to działające w latach 50. bazy lotnicze i komunikacyjne oraz lotniska wojskowe i cywilne w lub w pobliżu: Łeby, Tarnowa, Przemyśla, Mrągowa, Gliwic, Powidza, Dęblina, Wałbrzycha, Bielawy, Jędrzychowic, Ludwikowic Kłodzkich, Dzierżoniowa, Żarowa, Świdnicy, Sosnowca, Władysławowa oraz Włocławka.

Na liście są też dwa duże miasta z wieloma celami.

W Poznaniu Amerykanie wyliczają trzy cele dla uderzeń nuklernych. To lotniska: Bednary, Krzesiny oraz Ławica.

W samej Warszawie amerykańscy stratedzy wyliczają aż 15 celów wartych zbombardowania przy użyciu broni atomowej, nie licząc trzech lotnisk na Bemowie, Okęciu i w Modlinie oraz celów w trzech miejscowościach wokół Warszawy: w Ożarowie, Piastowie i Pruszkowie.

Owe 15 celów w Warszawie to węzły komunikacyjne, port na Wiśle, infrastruktura energetyczna, infrastruktura telewizyjna, dowództwo lotnictwa, składy broni i amunicji oraz warsztaty kolejowe.

Eksperci NSA twierdzą, że przy tak dużej liczbie celów w Warszawie Amerykanie zapewne zdecydowaliby się tu na użycie bomb atomowych dużego rażenia, by mieć pewność zniszczenia wszystkich celów podczas jednego nalotu.

Studium Dowództwa Strategicznego przez cały okres zimnej wojny było na bieżąco uzupełniane wraz z napływającymi danymi wywiadu. Jest więc pewne, że z upływem lat - aż do zakończenia zimnej wojny - liczba celów w Polsce nie zmniejszała się, lecz zwiększała zgodnie z ruchami wojsk radzieckich w PRL oraz budową nowych obiektów polskiej armii.

Gdyby plan wszedł w życie, Polska ucierpiałaby w wyniku zniszczeń po wybuchu oraz skażenia radioaktywnego nie tylko po uderzeniu w cele w naszym kraju. Na liście Pentagonu znajduje się bowiem wiele celów położonych w ówczesnej NRD (jednym z głównych celów był Berlin Wschodni), Czechosłowacji oraz dzisiejszej Litwie, Białorusi i Ukrainie. Skażenie i fala uderzeniowa w wyniku wybuchów nuklearnych w pobliżu polskiej granicy na pewno również dokonałyby zniszczeń u nas.

Ujawnienie planu z 1959 r. jest bardzo ważnym wydarzeniem z wielu powodów, ale m.in. dlatego, że dzięki niemu lepiej rozumiemy motywy, jakimi kierował się płk Ryszard Kukliński podejmując współpracę z CIA. Wspomniał on bowiem wielokrotnie, że chciał zrobić wszystko, by uniknąć zniszczenia Polski w wyniku nieuchronnego uderzenia nuklearnego NATO w razie wybuchu wojny z Układem Warszawskim.

Wywiady bloku wschodniego miały dość dobre informacje o planach wojskowych NATO, Układ Warszawski musiał więc przynajmniej w zarysie zdawać sobie sprawę z amerykańskich planów uderzenia nuklearnego. Wiemy więc teraz nieco lepiej, co płk Kukliński miał na myśli.

http://www.msn.com/pl-pl/wiadomosci/polska/tu-w-polsce-mia%C5%82y-spa%C5%9B%C4%87-bomby-atomowe/ar-BBnSIgH?ocid=spartandhp

 

Pascal
O mnie Pascal

Nie wiem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura